Marian Guzek Marian Guzek
816
BLOG

Czy euro lepsze od dolara?

Marian Guzek Marian Guzek Gospodarka Obserwuj notkę 2

Na takie pytanie udzielił odpowiedzi wybitny przedstawiciel austriackiej szkoły ekonomii, profesor Jesus H. de Soto, pomimo że nie było mu wprost zadane. 

 

Euro może uszczęśliwić świat

W wywiadzie opublikowanym w „Rzeczpospolitej” (07-08.07.2012, pt. „Kryzys może być dobry”), wyjaśniając znaczenie euro dla gospodarki światowej, wypowiedział się on w sposób zaskakujący, że „…przetrwanie i konsolidacja euro, mogą spowodować, po raz pierwszy od II wojny światowej, wyłonienie się konkurencji dla monopolu dolara i ze swoimi zaletami euro uchroni świat przed kolejnymi kryzysami na wzór tego, który zainfekował porządek gospodarczy w 2007 roku”. De Soto nie taił jednak swojej głównej myśli, że takie zadanie euro mogłoby wykonać, gdyby uzyskało postać  światowego pieniądza kruszcowego.

 

Pogląd ten, poszerzony przez inne fragmenty wywiadu o pretensje pod adresem administracji rządowej USA, jak i samego Prezydenta Baracka Obamy, nasuwa myśl, iż następuje wyraźna reorientacja geograficzna ekspansji austriackiej szkoły ekonomii, z  objawami zerwania więzi między szkołą austriacką a chicagowską, zbudowanych przez nieżyjących już profesorów, laureatów paranoblowskich nagród z ekonomii, Friedricha Hayeka i Miltona Friedmana. Pamiętajmy, że najważniejszy wytwór doktrynalny szkoły austriackiej to libertarianizm, którego prawie wyłącznym, poważnym odbiorcą były Stany Zjednoczone. Wpływy tej doktryny w Europie, w tym także w Polsce, nie były dotychczas istotne. Obecnie, właśnie w Polsce nabierają na znaczeniu ze względu na planowane przetasowanie sił politycznych pod przewodnictwem profesora Leszka Balcerowicza, jako radykalizującego się w ruchu libertariańskim minarchisty w kierunku anarchokapitalizmu oraz  oponenta Donalda Tuska, atakowanego w mediach z wyraźnym zamiarem wywoływania antyrządowych nastrojów społeczeństwa (więcej w artykule na blogu pt. „Balcerowicz zarzuca nad Polską „sieć” anarchokapitalizmu”).

 

Zalety pieniądza kruszcowego oraz wady pieniądza papierowego profesor de Soto omawiał w Polsce na specjalnych wykładach  w różnych uczelniach  w 2010 roku. W jednym z tych wykładów miałem okazję uczestniczyć i pragnę przytoczyć  jego ciekawy fragment. W wypełnionej auli na ponad 300 osób, wykładowca w szczególny sposób zilustrował swój postulat  likwidacji banków centralnych. Mianowicie nie ograniczył się do zaatakowania pieniądza papierowego słowem, lecz wyjął znienacka z kieszeni plik banknotów wyglądających na euro i wyraził swój stosunek do pieniądza papierowego przedzierając z trudem gruby plik i rzucając go w stronę sali. Najpierw była martwa cisza, po czym huragan oklasków i śmiechu. Wtedy zastanowiła mnie potencjalna reakcja kogoś na sali, kto miałby gdzieś ulokowanych z tysiąc lub więcej worków z papierową walutą, która byłaby do podarcia po utracie jej wartości. Pewnie taki ktoś najgłośniej akceptowałby następną wypowiedź wykładowcy, że każde pieniądze papierowe należy zastąpić kruszcowymi.

 

Komu najbardziej przydałby się złoty pieniądz?

Jak wiadomo, prawie wszystkie państwa świata są zadłużone, więc komuś muszą długi spłacać. Bankowcy  potrafiliby dokładnie powiedzieć komu, ale możemy z powodzeniem uznać, że tzw. światowej finansjerze. Jej członkowie prawdopodobnie woleliby swoje worki z pieniędzmi papierowymi zamienić na skrzynie wypełnione złotem. Pragnęliby tego zwłaszcza ci, którzy znają następującą wypowiedź Alana Greenspana,  byłego szefa FED-u: „W obliczu braku standardu złota, nie sposób ochronić oszczędności przed konfiskatą przez inflację. Nie ma bezpiecznego przechowywania wartości”. 

 

Było to jednak przed światowym kryzysem. Po jego wybuchu Greenspan uznał za stosowne uwzględnić inne czynniki zagrażające przechowywaniu wartości, mówiąc: „Ci z nas, którzy liczyli na to, że interes własny instytucji kredytowych zabezpieczy udziałowców, wliczając w to mnie, są teraz po prostu w szoku (…) Znalazłem błędy w modelu, który w moim rozumieniu miał zasadniczo opisywać funkcjonowanie świata” („Moja ideologia jest błędna. Przesłuchanie Alana Greenspana przed Kongresem Stanów Zjednoczonych”).

 

W książkach de Soto, podane są wyniki obliczeń różnych ekspertów, nie tylko na temat zwiększonego popytu na złoto, gdyby świat wdrożył pomysły szkoły austriackiej. Dla zaspokojenia ciekawości Czytelników tego tekstu podam jedynie, że na początku cena złota musiałaby prawdopodobnie zwiększyć się dwudziestokrotnie. Znany jest też pewien typ odpowiedzi wybitnych przedstawicieli szkoły austriackiej, gdyby mieli wyjaśnić reakcję ludzi biednych na taką cenę złota. Odpowiedzi te można ująć następująco: w gospodarce wolnorynkowej człowiek nie mający pracy powinien starać się zostać przedsiębiorcą, a gdyby miał z tym trudności, powinien skorzystać z własnej pomysłowości, której poważne zasoby ma każda wolna jednostka”. Wtedy okazałoby się, że pieniądz złoty jest dla każdego lepszy od papierowego.

Jak w każdej ideologii, widać tu ogromną wiarę w potencjał człowieka w nowej postaci, wyznaczonej mu w koncepcji ideowej. Można jednak przypuszczać, że w rzeczywistości dużą część społeczeństw bezpaństwowych i opresjonowanych przez władze stanowiliby ci, którzy  swoje pojemniki na pieniądz złoty mieliby niezbyt pokaźne, pewnie znacznie odbiegające od altruistycznych wizji ideologów, dopatrujących się dobroczynnych efektów złotego pieniądza dla każdego. 

Osobiście, jestem za utrzymaniem pieniądza papierowego jako towaru szczególnego i uważam, że w roli walut światowych zarówno dolar jak i euro zasługują na ocenę pozytywną. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka