Marian Guzek Marian Guzek
772
BLOG

Czy świat się obroni przed nowym kryzysem?

Marian Guzek Marian Guzek Gospodarka Obserwuj notkę 1

Prosta natura Wielkiego Kryzysu

O naturze kryzysu gospodarczego znaczną wiedzę mają już dzieci mówiące, że kryzys jest wtedy, gdy tatuś i mamusia nie mogą kupować potrzebnego jedzenia i ubrań oraz innych towarów, bo nie mają pieniędzy po utracie pracy w fabryce. Do tej wiedzy rodzice dodają swoją porcję obserwacji, że fabryka została zamknięta, gdyż spadał popyt na jej produkty i malały przychody właściciela, który musiał ogłosić bankructwo. Po uogólnieniu tych prawidłowości, po Wielkim Kryzysie z lat 1929-1933 pojawiło się spostrzeżenie, iż cała gospodarka może bankrutować tak jak pojedyncza fabryka, jeżeli powstaje nadmierna luka popytowa, której przyczyną może być wzrost oszczędności, czego nie dostrzegał Adam Smith, a wyeksponował John Maynard Keynes. Doradził on Prezydentowi F.Rooseveltowi, aby zwalczał kryzys głównie przez zwiększanie wydatków państwa na przywracanie ludzi do pracy, nawet do kopania niepotrzebnych rowów, oraz na pobudzanie działalności przedsiębiorstw, zwłaszcza na cele  inwestycji autonomicznych, to jest nie zwiększających podaży towarów rynkowych, natomiast umożliwiających powstawanie tzw. efektu mnożnikowego. Roosevelt działał zgodnie z teorią Keynesa i przyczynił się walnie do pokonania ówczesnego kryzysu światowego. Innymi drogami pokonywały Wielki Kryzys Niemcy, gdzie wprowadzono socjalizm narodowy, czyli faszyzm, oraz Rosja, która  obrała drogę stalinowskiego komunizmu. 

 

Uniwersyteckie pochodzenie kryzysu obecnego

Geograficzne korzenie kryzysu, który wybuchł we wrześniu 2008r. w USA wraz z upadkiem banku Lehman Brothers, rozrastały się od lat 1980. na uniwersytetach Chicagowskim i Harvardzkim. Nowy nurt myślowy, mający na celu opracowanie koncepcji zmian ustroju kapitalistycznego na lepszy, składał się z dwu części, pierwszą można nazwać koncepcją „rynkowego samouzdrawiania się kapitalizmu”, a drugą – występującą pod znaną nazwą ortodoksji neoliberalnej, opartej na regule „państwa minimum”. Ważną rolę w tworzeniu tych koncepcji odgrywała ostra, a nawet agresywna krytyka antykryzysowej działalności Roosevelta, podbudowanej interwencjonizmem i funkcjami socjalnymi państwa. Argumentację tej krytyki charakteryzowało odrzucenie teorii Keynesa i uznanie za  prawidłowy wadliwego fragmentu teorii Smitha,  ignorującego systemowe oddziaływanie kryzysogenne wzrostu oszczędności jako źródła luki popytowej. Przy okazji można wspomnieć, że drugi błąd Smitha, polegający na oparciu jego teorii wartości na czynniku pracy z wyłączeniem wartościotwórczej roli kapitału, stał się fundamentem teorii ekonomicznej Marksa. Jeszcze inne  błędy Smitha omawiam w książce Teorie ekonomii a instrumenty antykryzysowe (Oficyna Wydawnicza Uczelni Łazarskiego, Warszawa 2013, s. 148-152). Jednakże krytyka tych błędów nie oznacza obniżenia rangi całego dorobku teoretycznego Smitha jako twórcy klasycznej teorii liberalizmu gospodarczego, uwzględniającej niezbędność państwowej regulacji działalności banków oraz  rynków. 

Protektorem i współtwórcą, wraz z Friedrichem Hayekiem, doktryny neoliberalizmu był Milton Friedman, uznawany za twórcę chicagowskiej szkoły ekonomii, natomiast protektorem wdrażania  - uznawanych obecnie w USA za szkodliwe – koncepcji deregulacji w sektorze bankowym był Lawrence Summers, pełniący poprzednio funkcję rektora Uniwersytetu w Harvardzie.

 

Wadliwy dogmat samoregulacji i samorównoważenia się gospodarki rynkowej jako całości (a nie tylko poszczególnych rynków z osobna) oraz samowola banków w emitowaniu pieniądza kredytowego bez odpowiedniego pokrycia i wprowadzania do obiegu toksycznych aktywów, stanowiły główne bezpośrednie przyczyny obecnego kryzysu finansowego. To właśnie od rujnowania rynków finansowych zaczął się ogólny światowy kryzys gospodarczy, a jego ważnym objawem, o którym dzieci i zwyczajni rodzice niewiele wiedzą było przerwanie akcji kredytowej banków. Takie zjawisko w gospodarce rynkowej to  jakby zatory w krążeniu krwi w organizmie żywym, grożące zaprzestaniem podstawowych funkcji tego organizmu. Dopiero pod wpływem fazy kryzysu finansowego pojawił się etap ogólnego kryzysu gospodarczego. 

 

Kryzys nowy nieunikniony?

O tym, że nowy kryzys będzie musiał się światu przytrafić można sądzić nie tylko na podstawie opinii gorliwych rynkowców, dla których sam cykl koniunkturalny w gospodarce powinien zawierać i fazę kryzysu,  mającego  zawsze – podobnie jak w żywym organizmie - moc oczyszczającą po jakichś jego dolegliwościach. Jak donosi „Puls Biznesu” (z dnia 13.09.2013), znacznie poważniej o nowym kryzysie finansowym, przypominającym obecny, wypowiedział się bowiem były minister skarbu USA, Henry Paulson, który wykonał pierwszą ratunkową operację wobec systemu finansowego Stanów, przeznaczając 700 miliardów dolarów na wykup toksycznych aktywów, wyprodukowanych i wypuszczonych w świat przez amerykańskie banki przed bankructwem Lehman Brathers. Pomimo że – jak się sądzi – Paulson jest  bliższy Wall Street aniżeli zwykłych obywateli, których pieniądze pochodzące z podatków przekształcił w pakiet ochronny gospodarki, obciążył on funkcjonowanie tego sektora stwierdzeniem, iż czynniki jakie spowodowały kryzys wciąż tkwią w sektorze bankowym.

 

Nam wypada tylko zastanowić się, czy w scenariuszu optymistycznym można założyć, że jeśli tylko nastąpi nowy wybuch kryzysowy, to wywoła on silniejszą wolę polityków i dobrą wolę bankierów do skutecznego usunięcia czynników kryzysogennych z rynków finansowych. O pewnych przesłankach w tym kierunku można sądzić na podstawie apelu 300 osobistości amerykańskich na czele z noblistą J.Stiglitzem, prawdopodobnie wspieranych przez Wall Street, do powołania na nowego szefa Fed-u, pełniącej obecnie obowiązki zastępcy szefa, Janet Yellen. Ma ona opinię zwolenniczki przedsięwzięć interwencyjnych typu keynesowskiego. Skoro Summers już wycofał się z kandydowania na tę funkcję, można sądzić, że oznacza to mocniejsze eliminowanie pozostałości  polityki neoliberalnej, grożących nowym wybuchem.

 

Nie można jednak nie dostrzegać faktu, że ponad dwudziestoletni okres prowadzenia polityki neoliberalnej spowodował już szereg przekształceń systemowych nie tylko w sektorze bankowym, ale również w świadomości społeczeństw USA i całego świata. Dzięki wypowiedziom Alana Greenspana wszyscy mogli się dowiedzieć nie tylko tego, że neoliberalizm jako ideologia będąca podstawą polityki gospodarczej USA zbankrutował, ale także czegoś o znaczeniu przyszłościowym, a mianowicie, że po zniesieniu wymienialności dolara na złoto nie ma w praktyce sposobu przechowania wartości (w formie pieniężnej).

 

Oczywiście, informacja ta mogła głównie zaniepokoić biznesmenów, ale również uniwersyteckie środowiska całego świata zajmujące się biznesem i ekonomią. Niektóre z tych środowisk były zwolennikami poglądu, że wszystkie pieniądze papierowe należy zlikwidować i zastąpić je pieniądzem kruszcowym, a głównie złotem. Nierealność takich przedsięwzięć wprowadzała te środowiska w zakłopotanie. Ale pojawił się ekspansywny Milton Friedman, który zapewnił wprowadzenie w życie swego sposobu uratowania pieniądza papierowego bez pokrycia kruszcowego, lecz z możliwościami obfitego pokrycia  majątkowego. Koncepcję tę można  sprowadzić do następujących elementów. Bankowi centralnemu nie wolno dokonywać emisji pieniądza przekraczających przyrost dochodu narodowego. Banki komercyjne uzyskują natomiast swobodę dokonywania emisji pieniądza kredytowego w połączeniu z zasadą, że dług rodzi pieniądz. Mają też możliwość poszerzenia swych tradycyjnych funkcji bankowych o podejmowanie giełdowej gry spekulacyjnej. W praktyce na giełdy papierów wartościowych nie są skutecznie rozszerzane regulacje antymonopolowe.

 

Takie rozwiązania w zasadzie gwarantują wielkiemu biznesowi międzynarodowemu, zwłaszcza powiązanemu z bankami, zdobywanie w sposób spekulacyjny, czyli przez tworzenie tzw. bąbli lub baniek spekulacyjnych niewyobrażalnych zasobów pieniężnych i przekształcanie ich w akcje, gwarantujące prawa własności do majątku rzeczowego oferowanego do sprzedaży we wszystkich krajach.

 

Droga dla bezradnych państw

 

Podjęty temat pochodzi z pogranicza futurologii ustrojowej, chociaż wydawałoby się, że można cały czas obracać się w sferze finansów, a nie polityki. W ujęciu perspektywicznym trzeba najpierw dostrzegać tendencję do pogłębiającej się niezaradności państwa w nadzorowaniu rynków papierów wartościowych oraz narastającej dominacji rynków finansowych nad państwami. Opinia społeczna miała już okazję dowiedzieć się od amerykańskich agencji ratingowych, mających w zasadzie pozycję monopolistyczną w skali międzynarodowej, że Stany Zjednoczone mogą zbankrutować jako państwo. Wypowiedzi prof. Stiglitza prowadzą natomiast do wniosku, że żadne zadłużenie USA nie stwarza takiego zagrożenia, bo Stany mogą drukować dowolną ilość dolarów. 

 

Nie wiadomo, czy te dwie opinie są ze sobą sprzeczne, bo – teoretycznie biorąc – gdy po odpowiednio dużych operacjach spekulacyjnych korporacje transnarodowe, głównie amerykańskie będą zdolne, w drodze wywołania krachów giełdowych na całym świecie, wykupić za bezcen światowy majątek rzeczowy, a zaraz potem mogą uruchomić proces kompletnej deprecjacji dolara jako pieniądza światowego i w jego miejsce wprowadzić inny pieniądz, co będzie oznaczało umożliwienie całemu światu okazanie pomocy Stanom w poniesieniu skutków degresji walutowej dolara. W takiej sytuacji otworzyłaby się droga do wdrażania ustroju, o którym pisał w „Rzeczpospolitej” (13-14.10.2012r.) brytyjski profesor Gerard Casey w artykule „Świat bez państwa”, proponując aby funkcje państw przejęły wyspecjalizowane firmy prywatne. Nie użył jednak określenia, że powstałby wtedy ustrój o nazwie anarchokapitalizm, którą bowiem media nie posługują się, aby ułatwić światu obudzenie się w ustroju, w jakim zanikają wspólnoty narodowe, a po świecie wędrują swobodnie wolne jednostki,  kapitał jest wszechwładny i może je swobodnie zatrudniać. 

 

Można założyć, że przez jakiś czas państwa mogłyby istnieć jako atrapy, aby zapobiegać ewentualnym reakcjom buntowniczym, oczywiście zmierzającym w kierunku nacjonalizacji w celu odzyskania zakupionych po zaniżonych cenach gospodarstw narodowych przez globalne korporacje. Niewykluczone, że reakcje te prowadziłyby w przeciwstawną wobec anarchokapitalizmu stronę ustrojową,  to jest do znanego nam komunizmu. Ta ostatnia hipoteza nie jest oryginalna, bo czołowy amerykański konserwatysta Pat Buchanan, oceniając perspektywę rozwoju cywilizacji Zachodu pod przewodnictwem USA, wyraził przypuszczenie, że jej destrukcji może towarzyszyć marsz typu Antoniego Gramsciego, czyli w kierunku komunistycznym (wywiad z dnia 15.07.2013r. dla narodowcy.net: „Kontrkultura z lat sześćdziesiątych stała się kulturą dominującą”). Zanim do tego jednak dojdzie w USA wzrosną, jego zdaniem, wpływy libertarianizmu. Dodam więc tylko, że anarchokapitalizm jest docelową wizją ideologii libertariańskiej, uznawaną przez niektórych autorów za utopię. Moim zdaniem ona jednak nadciąga.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka